piątek, 2 grudnia 2011

Tsuba - kontekst historyczny (punkt widzenia kolekcjonera)


Ostatnio obserwowałem ciekawą dyskusję kilku kolekcjonerów na temat tego czy okres, w którym tsuba została wykonana jest ważny. Dyskusję wywołała tsuba, której zdjęcia zamieszczam (wraz z podobną tsuba z książeczki Sasano). Tsuba na zdjęciach została wykonana w środkowym okresie Muromachi - w zdobiących ją motywach widać modne na przełomie XV i XVI wieku wpływy chińskie. 

Kilku kolekcjonerów stwierdziło, że "obsesja" na punkcie wieku nie ma sensu, ponieważ znakomite tsuby wykonywano w każdym okresie. Choć jest to prawdą, to jednak pomyślałem sobie, że jeśli ktoś zbiera np. malarstwo średniowieczne, to niekoniecznie musi chciec kupić obraz wykonany w okresie baroku. Tak więc nasuwa się nam kwestia kontekstu historycznego, jakże ważnego dla mieczy japońskich i ich opraw, w tym tsub.

Mój przyjaciel i mentor - Steve Waszak (z którym korseponduję od lat i który miał wielki wpływ na mój gust i poglądy w kwestii tsub) wypowiedział się niedawno w tej kwestii. Za jego zgodą niniejszym przytaczam tę wypowiedź:

"Niestety zupełnie nie zgadzam się z kolegami w kwestii okresu wykonania, który jakoby nie ma znaczenia. Tsuba to nie jedynie ładna płytka z metalu, tak jak sugerowałyby to tego rodzaju wypowiedzi. Tsuby są wyrazem określonej wrażliwości związanej z poglądami na temat estetyki, filozofii, polityki, z religią i z szeroko rozumianą kulturą istniejącymi w określonym  miejscu i czasie. Wyrastają z tego kontekstu i stają się jego wyrazem. 

No coż... dla wielu z nas powodem dla którego preferujemy tsuby z okresów poprzedzających okres Edo, jest fakt, że był to czas w którym bushi byli wojownikami. Od późnego XVII wieku, samuraje stali się dobrze odżywionymi, zmanierowanymi biurokratami, a nie wojownikami. Tsuby wykonane w okresie Edo stały się de facto rodzajem męskiej biżuterii. Wzrost znaczenia i wreszcie ekonomiczna supremacja klasy mieszczańskiej spowodowała, że to gust bogatych mieszczan dyktował wzornictwo tsub, a nie spartańska i głeboko filozoficzna wrażliwość samurajów. 

Gdy zatem patrzymy na tsuby wykonane w XVIII wieku, widzimy delikatnego, słabego i ślicznego "Rolexa", który co prawda jest precyzyjnie wykonany, ale któremu brak głębi i substancji. Nie chcę przez to powiedzieć, że w okresie Edo nie stworzono znakomitych tsub, ale są one wyjątkiem.

Jednym z powodów dla których jestem tak mocno skoncentrowany na dziełach z okresu Momoyama, jest fakt, że był to okres, w którym świadomość estetyczna buke stała się pożywką dla wspaniałego talentu ludzi takich jak Yamakichibei, Hoan, Nobuiye, Kaneie czy Umetada Myoju. To nie przypadek, że tych pięć warsztatów/artystów pojawiło się w tym samym okresie około pięćdziesięciu lat, ani to, że okres ten obejmuje z grubsza lata 1570-1620. Nie jest też przypadkiem, że ich dzieła powstawały w czasie, kiedy ogromną popularnością cieszyła się ceremonia herbaty, a Sen no Rikyu czy Furuta Oribe mieli ogromny wpływ na panujących (zarówno Oda Nobunaga jak i Toyotomi Hideyoshi byli entuzjastami ceremonii herbaty).

Komentarze kolegów są pozbawione podstaw i niestety płytkie. Faktem jest, że kontekst historyczny i kulturowy liczy sie ogromnie,  zatem czas i kultura, w których dany przedmiot został stworzony - szczególnie przedmiot tak silnie jak tsuba powiązany z elitą wojowników - mają kluczowe znaczenie."

Co sądzicie o tej interesującej wypowiedzi?





czwartek, 13 października 2011

Japoński wojownik w cyklu "Sto widoków księżyca" - Tsukioka Yoshitoshi



Zapewne większość z odwiedzających wystawę w Toruniu widziała niejednokrotnie japońskie drzeworyty. Utamaro ze swymi pięknymi portretami kobiet, Hiroshige ze swymi widokami Edo i trasy Tokaido czy też Hokusai i jego “Wielka fala” – to wszystko pojawia się przed naszymi oczami, gdy tylko pomyślimy o ukiyo-e, czyli o “obrazach płynącego świata”. Drzeworyty stały się symbolem sztuki japońskiej na Zachodzie, choć przez pewien czas uznawano je za wytwór kultury popularnej o wręcz wulgarnym posmaku (do tego zapewne przyczyniły się erotyczne obrazki Shunga).

Japońska sztuka drzeworytnicza miała ogromny wpływ na europejską secesję, ale też i sztuka europejska wywarła duży wpływ na ukiyo-e. Andreas Ramos napisał kiedyś krótki esej na temat wpływu zachodniej sztuki na ukiyo-e, w którym błyskotliwie posłużył się przykładem słynnej Wielkiej Fali Hokusai. Ramos wykazał, że w dziele tym perspektywa, dobór motywu oraz subtelne cieniowanie nieba i chmur były nietypowe dla ówczesnej sztuki japońskiej i nazwał wielkie dzieło Hokusai’a “zachodnim malarstwem widzianym oczyma Japończyka”.

Jednym z największych mistrzów japońskiego drzeworytu był Tsukioka Yoshitoshi. Tworzył w epoce Meiji – w okresie schyłkowym tego najbardziej “demokratycznego” gatunku sztuki. Był to czas wielkich zmian i wielkiej niepewności związanych z odchodzeniem starego świata w niebyt. Japonia ulegała wówczas modernizacji oraz gwałtownej zmianie struktur społecznych. Również drzeworyty odchodziły w przeszłość. Były wypierane przez fotografię i litografię.

Sto widoków księżyca to hołd złożony starej Japonii. Dla Yoshitoshi’ego i odbiorców jego dzieła miało ono oczywiste znaczenie – było podróżą w czasie, podróżą do korzeni japońskiej kultury, do starych legend, historycznych i mitycznych postaci herosów oraz czasów wspaniałości i chwały. Nic więc dziwnego, że w serii znajdujemy bohaterów przełomowych momentów historii kraju, takich jak Minamoto no Yoshitsune, Niita Yoshisada czy Toyotomi Hideyoshi. W cyklu występują także mniej prominentne postaci, ale znane szerokiej publice, chociażby z dramatów Noh czy widowisk teatru Kabuki. W tym niezwykłym cyklu legendy mieszają się z historią. Pojawiają się w nim nie tylko bóstwa i duchy, ale również zwykli ludzie, którzy nie stanowią tła wydarzeń historycznych, lecz są głównymi aktorami w rycinach. 



Wizja księżyca (Shinkan no tsuki)
Niewidomy Taira no Tomoume, przedstawiony jest tu w swej ostatniej walce, w której za chwilę zginie. 
Choć księżyc jest niewidoczny, mówi o nim poemat, który Tomoume nosi na swoim 
sashimono czyli niewielkim sztandarze przytroczonym do zbroi:
„Zagubiony w ciemnościach wędruję niknącą ścieżką – księżyc mego serca zasnuwa się chmurami" 




Wartość największego dzieła Yoshitoshi’ego leży w jego uniwersalności – nawet jeśli konkretny drzeworyt przedstawia jakieś historyczne wydarzenie, w centrum zainteresowania artysty znajduje się zawsze człowiek i jego uczucia. Yoshitoshi, który w swym życiu zaznał biedy, poniżenia, a nawet cierpiał przez pewien czas na zaburzenia psychiczne, z wielkim zrozumieniem i empatią pokazuje nam złożoność ludzkiej egzystencji z towarzyszącą jej gamą ludzkich odczuć – od radości chwili i uduchowionego skupienia, poprzez rozpaczliwą walkę aż do cichej rezygnacji oraz zaakceptowania nieuchronnej śmierci. Charakterystyczne jest to, że w cyklu Tsuki Hyakushi człowiek z reguły jest ukazywany jako protagonista zupełnie samotny, nawet jeżeli w danym wydarzeniu uczestniczą inni ludzie. 

Drzeworyty cyklu łączy motyw księżyca, który odgrywał niezwykle ważną rolę w życiu Japończyków. Uważano, że księżyc w nowiu przynosi szczęście. Poza tym jego światło stwarzało idealne warunki do podziwiania kwitnących wczesną wiosną śliw. Należy również pamiętać o tym, że cykl księżycowy wyznaczał tradycyjny kalendarz japoński. 

Mróz wypełnia obóz i jesienne powietrze jest spokojne. Klucze gęsi przecinają księżyc trzeciej godziny - Kenshin 
(shimo gunei ni michi shuku kiyoshi sugyo no hengan tsuki sanko - Kenshin) 
Uesugi Terutoa (1530—1578), znany również pod swoim buddyjskim imieniem jako Uesugi Kenshin 
zyskał sławę dzięki wiedzy i zdolnościom wojskowym oraz dzięki legendarnej rywalizacji z Takeda Shingenem.
Drzeworyt ukazuje go w przededniu zwycięskiej bitwy na wyspie Sado. Kenshin spogląda na gęsi lecące w świetle  księżyca i układa poemat:
mróz wypełnia obóz, jesienne powietrze jest spokojne - klucze gęsi przecinają księżyc trzeciej godziny


Motyw księżyca mógł więc pojawiać się jako swoisty totem samuraja i wieńczyć jego hełm, jak w przypadku Yamanaki Yukimori'egp, albo stanowić główny motyw przedśmiertnego poematu, jak w przypadku generała Akashi Gidayu, który po przgranej bitwie popełnił seppuku wbrew woli swego Pana. Sam Yoshitoshi miał szczególny stosunek do księżyca – artysta przyjął nawet nazwisko Tsukioka zawierające słowo “księżyc”. Księżycowi poświęcił też swój przedśmiertny poemat:

yo o tsumete
terimasarsihi wa
natsu no tsuki

ciemno nocy oddala
jaśniejącym blaskiem 
letni księżyc

W kontekście wystawy najbardziej interesujące są  wizerunki wojowników. Jakże dalekie od typowych musha-e, których mistrzem był nauczyciel Yoshitoshi’ego, wielki Kuniyoshi. Wojownicy Kuniyoshi’ego to często muskularni mocarze, zastygli w dramatycznych pozach herosi, którzy dokonują czynów wymagających nadludzkiej siły i odwagi. Wojownik ze “Stu widoków księżyca” to przede wszystkim człowiek ze swymi słabościami i wątpliwościami, który zaznaje goryczy porażki lub jest ścigany przez tragiczne przeznaczenie.



Deszczowy księżyc (Uchu no tsuki)
Gdy cesarz Go-Daigo po swej nieudanej próbie obalenia szogunatu został wygnany w 1331 roku, 
jego wasal i pan prowincji Bizen, Kojima Takanori podążył na ratunek wraz z oddziałem zbrojnych. 
Zgubił się jednak w deszczową noc, a chcąc przekazać cesarzowi wiadomość, 
wyrył na drzewie wiśni chiński poemat o uwolnieniu chińskiego władcy przez wiernych poddanych. 
Takanori wiedział, że nikt inny, prócz Cesarza nie zrozumie wiadomości, a jej treść doda Go-Daigo otuchy. 
Drzeworyt przedstawia Takanoriego odzianego w chłopski płaszcz ze słomy, pogrążonego w żarliwej modlitwie. 


 “Zbrojni mężowie” Yoshitoshi’ego z reguły są samotni i skupieni, często melancholijni lub też zatopieni w muzyce. Wyjątek stanowi jednen drzeworyt cyklu, w którym oprócz wojownika widać również walczącego z nim przeciwnnika. Księżyc towarzyszy im zawsze, choć niekiedy jest niewidoczny. W poemacie motyw księżyca pojawia się w różnych okolicznościach: jego światło zalewa scenerię lub występuje na hełmie czy włóczni wojownika. Księżyc jest łącznikiem, ale tematem zawsze jest człowiek w obliczu różnych zdarzeń i sytuacji (czasami ekstremalnych) oraz jego emocje.

Czy kukułka także ogłasza swe imie z chmur?  (hototogisu nao mo kumoi ni agaru kana) 
Podczas pełnienia obowiązków kapitana straży Minamoto no Yorimasa zabił celnym strzałem z łuku Nue - 
mitycznego potwora o głowie małpy, łapach tygrysa, ciele jenota i ogonie węża. 
Nue dręczył nocami Cesarza swym rykiem i drapaniem w dach pałacu. Za swój czyn Yorimasa otrzymał od cesarza cenny miecz. 
Gdy podczas ceremonii nagrodzenia odezwała sie kukułka, minister Yorinaga zaimprowizował pierwszą część poematu tanka: 
"Czy kukułka też także ogłasza swe imię z chmur?", zawierającą pochwałe Yorimasy. 
Yorimasa dokończył  poemat, mówiąc: "Ja tylko napiąłem mój łuk, a strzała wystrzeliła sama".  
Jego odpowiedź również była wieloznaczna i zawierała aluzję do faktu, 
że przez pewien czas pomijano go w awansach. Niedługo potem został awansowany.



W bogatej historii Japonii wizerunek wojownika ulegał zmianom. W okresie Heian, u szczytu wyrafinowania kultury dworskiej, panowało przekonanie, że prawdziwym wojownikiem był jedynie arystokrata, którego ród wywodził się od jednego z cesarzy. Inni zbrojni byli uważani jedynie za służbę, “ciurów”. Był to czas wieloletnich, wyniszczających konfliktów między arystokratycznymi rodami Taira i Minamoto. 

W okresie Kamakura, gdy krajem zaczęła kierować wojskowa dyktatura arystokracji, sytuacja nie zmieniała się istotnie, choć umocniły się już pomniejsze rody prowincjonalne, nadal mające wśród swych protoplastów cesarzy i książęta. Dopiero środkowy okres Muromachi, w którym wojna Onin rozpoczęła ponad stuletni okres lokalnych konfliktów i starć, przyniósł awans wojownikom wywodzącym się spoza kręgów arystokracji dworskiej. Ten okres przyniósł upadek wielu starych rodów, a na scenę dziejów wkroczyli ambitni dowódcy, często niskiego pochodzenia, tacy jak jeden z trzech “zjednoczycieli Japonii” – Toyotomi Hideyoshi (co charakterystyczne, tę właśnie postać Yoshitoshi przedstawił nie jako niepodzielnego władcę Japonii, lecz jako młodego, zdolnego dowódcę ryzykującego życie dla sukcesu wielkiego Ody Nobunagi).

Stu widokach księżyca Yoshitoshi w prawdziwie demokratyczny sposób uwzględnia zarówno przedstawicieli kuge (szlachty dworskiej), jak i buke (szlachty wojskowej, której przedstawicieli zwykło się nazywać samurajami). W cyklu, jak już wspomniano wcześniej, obok wielkich postaci historycznych pojawiają się również zwykli wojownicy, choć trzeba przyznać, że przeważają wyższe szarże. Jest to zrozumiałe, bo przecież szeroka publika znała te postaci głównie ze sztuk Noh czy Kabuki. 
Yoshitoshi w cyklu drzeworytów wykazuje często niezwykły dar pokazywania nowych aspektów znanych historii. Na przykład klęskę “trzynastodniowego Shogun’a”, Akechi Mitsuide, pokazuje z perspektywy uzbrojonego chłopa-bandyty. To od jego bambusowej włóczni ma zginąć ambitny generał, który mszcząc się za splamienie swojego honoru, zamordował kilka tygodni wcześniej swego Pana - Odę Nobunagę. 

Ksieżyc w Ogurusu w prowincji Yamashiro (Yamashiro Ogurusu no tsuki) 
Po zdradzieckim ataku na swego Pana – Odę Nobunagę, gnerał Akechi Mitsuhide został zaatakowany 
i pokonany przez innego generała Nobunagi – Hashibę Hideyoshi (który później otrzymał od Cesarza nazwisko Toyotomi). 
Wracając po klęsce do swej prowincji Yamashiro, Mitsuhide wpadł w pułapkę chłopów-bandytów w wiosce Ogurusu. 
Zgninął zakłuty „włócznią” z zaostrzonego bambusa. Gdy trzy lata później Hideyoshi został regentem 
i faktycznym władcą Japonii, kazał ukrzyżować chłopów za bunt przeciw swemu panu. 


Również znana i na Zachodzie historia czterdzistu siedmiu Ronin’ów jest przedstawiona z perspektywy beznadziejnej walki samuraja broniącego swego Pana, złoczyńcy. Kobayashi Heinachiro ma za chwilę zginąć, i ten właśnie fakt, w połączeniu z towarzyszącymi mu emocjami, jest dla Yoshitoshi’ego bardziej interesujący niż to, po której stronie stoi dzielny samuraj.  

Yoshitoshi jest w swych drzeworytach bardzo precyzyjny. I nie chodzi tutaj jedynie o technikę, detale kolorystyczne i kompozycję, ale również o kwestie strojów postaci. Oczywiście istnieją lepsze źródła ikonograficzne, pozwalające zdobyć wiedzę na temat uzbrojenia i stroju japońskich wojowników, ale przynajmniej możemy być pewni, że w obrazach cyklu nie natkniemy się na rażące anachronizmy. Strój dworzanina z epoki Heian jest zgodny z jego historycznym pierwowzorem. Podobnie zdobiony końskim włosiem hełm słynącego z wojowniczości Takedy Shingena – feudalnego władcy prowincji Kai i Shinano z burzliwego okresu Sengoku. 

Nad brzegiem Kiyomi nawet niebo zagradza drogę, a gaje sosnowe Mio przesłaniają księżyc 
(Kiyomi gata sora ni mo seki no arunaraba tsuki o todomete Mio no Matsubara) 
Takeda Shingen, jeden z najsłynniejszych i najbardziej wojowniczych daimyo okresu Sengoku patrzy 
od strony zatoki Suruga na jeden z najbardziej malowniczych widoków Japonii – Mio no Matsubara, 
obejmujący słynnący z pięknych gajów sosnowych półwysep oraz górę Fuji. 
Przesłanie drzeworytu nie jest zbyt jasne – Shingen siedzi w chmurach, co sprawia wrażenie snu.


Wydaje się, że dbałość o detale pozwalała odbiorcom natychmiast umiejscowić dane dzieło cyklu w konkretnym okresie historycznym. Gdy wojownik miał przypasany miecz typu kenukigata no tachi z gardą typu shitogi, wiadomo było, że rzecz dzieje się w dawnych czasach (w tym konkretnym przypadku przedstawiono wydarzenia z roku 1180 – ucieczkę księcia Mochihito, którego wrogów w beznadziejnej walce odpierać będzie klęczący w pokłonie wasal księcia, Hasebe Nobutsura, który ma u boku ten właśnie typ miecza). 

Księżyc księcia Takakura (Takakura no tsuki) 
Książe Mochihito (zwany także księciem Takakura od swej rezydencji) został odsunięty od sukcesji 
przez Tairę no Kiyomori, który osadził na cesarskim tronie swego wnuka, sam zostjąc regentem. 
W 1180 roku jeden z czołowych przedstawicieli klanu Minamoto – Yorimasa, zawiązał spisek, 
w którym czołową rolę odgrywał Mochihito. Drzeworyt pokazuje scenę ucieczki z rezydencji po odkryciu spisku. 
Książe i jego przybrany brat Munenobu uciekają w przebraniu podróżujących kobiet. 
Bohaterem jest jednak Hasebe no Nobutsura, dworzanin księcia, który zaaranżował ucieczkę, 
sam pozostając by bronić rezydencji. Pokonany, mimo tortur nie zdradził miejsca pobytu księcia. 
Kiyomori ujęty jego męstwem i wiernością oszczędził mu życie i skazał na banicję.


Większość z nas zna samurajów (słowo to wywodzi się z japońskiego słowa oznaczającego “służyć”) z filmów genialnego japońskiego reżysera, Kurosawy. Na marginesie, generał Rokurota Makabe, grany w "Ukrytej fortecy" przez Toshiro Mifune, bardzo przypomina dzielnego Yamanaka Yukimori ze “Stu widoków księżyca”. Podobieństwo obu postaci dotyczy nawet wizerunku “trzydniowego” księżyca zdobiącego hełm obu wojowników… Czy Kurosawa nie zainspirował się przypadkiem drzeworytem Yoshitoshi’ego? Tak czy owak, warto przyjrzeć się cyklowi Tsuki hyakushi i przedstawionym w nim postaciom japońskich wojowników. Bohaterowie cyklu bywają tak samo ludzcy i tragiczni jak protagoniści ze wspaniałych filmów Kurosawy.



 Czy wyobrażałem sobie kiedyś, że gdy z jesiennego nieba odpłyną chmury, 
będę patrzył na księżyc przez bambusową kratę w oknie? - Hidetsugu 
(omokiya kumi no aki no sora harete take amu mado no tsuki o min to wa - Hidetsugu) 
Niepodzielny władca Japonii końca XVI wieku, Toyotomi Hideyoshi, nie miał potomków, 
zaadpotował więc syna swej przyrodniej siostry - Hidetsugu. Gdy dwa lata później Hideyoshiemu urodził się syn, 
Hidetsugu został skazany na wygnanie, a później nakazano mu popełnienie seppuku. 
Drzeworyt pokazuje Hidetsugu na wygnaniu, kontemplującego  swój smutny los.


Przedstawiony w pięćdziesiątym drugim obrazie cyklu Sakai Tadatsugu, ze swym przytroczonym do zbroi znakiem rozpoznawczym w kształcie ludzkiej czaszki, może wydać się postacią wojowniczą a nawet groźną. Jednakże kto choć raz zobaczy, i w skupieniu obejrzy pięćdziesiąty z cyklu drzeworyt przedstawiający młodego Taira No Kiyotsune, siedzącego na rufie swego okrętu i przygotowującego się do samobójstwa, kto odczuje nastrój tego dzieła i usłyszy smutną melodię, którą gra na flecie młody wojownik zanim rzuci się w odmęt, wiedząc, że jego ród skazany jest na zagładę, ten zrozumie, że w świecie Yoshitoshi’ego wojownik jest tylko człowiekiem, nie zaś maszyną do zabijania. Dlatego też postaci Tsuki hyakushi po dziś dzień budzą emocje, są nam bliskie w ich niedoskonałości i bólu istnienia. Cykl “Stu widoków księżyca” to opowieść uniwersalna i nawet jeśli nie znamy danej postaci ze sztuki Noh czy Kabuki, nawet jeśli nie mamy skojarzeń ze znanym utworem haiku czy renga, postać ta będzie nam bliska, ponieważ jest przede wszystkim człowiekiem, takim jak my. 



Księżyc i rufa okrętu – Taira no Kiyotsune (Daro no tsuki – Taira no Kiyotsune) 
Kiyotsune był wnukiem Tairy no Kiyomori bezwględnego i ambitnego przywódcy klanu Heike. 
Gdy w 1180 roku rozgorzał kolejny wielki konflikt między Tairami a Minamoto, 
Kiyotsune, dołączywszy do armii swego klanu zapytał wrocznię w Usa o wynik wojny.
Dowiedziawszy się że ród Taira jest skazany na zagładę, wrażliwy młody wojownik, 
nie chcąc patrzeć na upadek swego rodu popełnił samobójstwo. Drzeworyt przedstawia scenę, 
w której Kiyotsune, na chwilę przed skokiem w morskie odmęty, siedzi na rufie swego okrętu i gra na flecie. 
W oddali widać flotę Tairów, która miała ulec całkowitemu zniszczeniu w bitwie morskiej pod Dan-no-ura.

Jak podziwiać Sto widoków księżyca? My, współcześni ludzie Zachodu, jesteśmy przyzwyczajeni do szybkiej absorpcji informacji wizualnej. Jesteśmy otoczeni, wręcz atakowani, ogromną ilością obrazów. Czy mamy do czynienia z reklamą, informacją czy też sztuką, zwykliśmy pochłaniać wszystko w pośpiechu, w strachu, że coś innego nam umknie. Patrzymy na obraz szybko, połykając go jednym haustem, bez refleksji, bez smakowania detalu. Jeśli podejdziemy w ten sposób do Stu widoków księżyca,pozbawimy się szansy zrozumienia wartości tego wielkiego dzieła. Japońskie drzeworyty, których produkcja –  choć “masowa” – była bardzo skomplikowana, wymagają innego podejścia, chociaż istnieje pokusa potraktowania ukiyo-e jako rodzaju komiksu, przeznaczonego do szybkiej, powierzchownej konsumpcji. 

Japoński drzeworyt ma co najmniej dwie warstwy – wizualną, na którą składają się zarówno kompozycja, kreska, kolorystyka i detale tłoczenia, jak również warstwę symboliczną wynikającą z określonych odniesień do japońskiej kultury. Można by powiedzieć, że istnieje jeszcze warstwa trzecia, odnosząca się do wartości uniwersalnych, ale to już raczej pewne nadużycie, jako że owa warstwa zawiera się w drugiej. Japoński drzeworyt powinien być “czytany” w następujący sposób: najpierw obejmujemy całość, pozwalając aby ogarnął nas nastrój dzieła, w drugiej kolejności zaś czytamy to, co jest napisane w kartuszu (o ile oczywiście znamy język japoński), a na końcu zwracamy uwagę na subtelności: to, jakiej autor używa kreski, jak operuje kolorami, jakie stosuje tekstury i gdzie. Dopiero wówczas będziemy w stanie zrozumieć i docenić to dzieło.

Japońska kultura, w tym najlepsze dzieła ukiyo-e (do których bezsprzecznie zalicza się cykl Tsuki hyakushi), chętnie zajmuje się wartościami uniwersalnymi, a że czyni to często w sposób bardziej subtelny niż kultura “południowych barbarzyńców”… Cóż, może i my nauczymy się z czasem podziwiać światło księżyca i skąpane w nim kwiaty śliwy?

Yamato Shikkake - soshin czy gimei?




Autor: Jurek Klawiński (Kagetora)

Kiedy po latach marzeń stajesz się właścicielem pierwszego oryginalnego miecza japońskiego (czyli nihon-to), konfrontacja rzeczywistości z legendą, marzeniem czy oczekiwaniem bywa często dużym zaskoczeniem. Okazuje się, że większość katan jest relatywnie krótka (nagasa ok. 65 cm), nie podpisana (mumei), a jeśli już – to nie ma pewności, że sygnatury nie sfałszowano (sami Japończycy piszą o licznych oszustwach w tym zakresie), żeby nadać głowni większą wartość rynkową. Co wtedy?

No cóż... zaczynasz szukać potrzebnej wiedzy wiedzy - a to u innych, a to w publikacjach książkowych, a to w Internecie... Z czasem znajdujesz potrzebne wiadomości (a przy okazji sporo innych – chwilowo niepotrzebnych, ale też ciekawych!) i wtedy nagle zaczynasz się dziwić jak – pomimo pozornej uniformizacji – bogaty w formie i treści był świat miecza japońskiego...

W moim przypadku zaczęło się to wszystko od... podejrzliwości. Kupiony przeze mnie miecz miał znaną sygnaturę - Norinaga, ale nie takie podpisy już fałszowano! Papierów do miecza żadnych nie było, publikacji po angielsku (bo na polskie nie ma co liczyć) jak na lekarstwo, po japońsku – nie czytam, a moja własna wiedza na ten temat raczej skromna...

Zacząłem poszukiwania od ciekawego typu hada – wzdłuż ostrza ciągnął się równy pas masame, przechodząc gdzieś w połowie głowni w ko-mokume. Sposób uzyskania tego efektu to kucie głowni typu sanmai lub shihozume (twarda stal ostrza + miękki rdzeń + średnio twarda stal na płazach). Może to „zestaw” charakterystyczny dla którejś ze szkół płatnerzy japońskich?

Poszukiwania dały efekt – okazało się, że tego rodzaju hada jest charakterystyczna dla szkoły Shikkake kującej dawno temu w tradycji Yamato. Powstała ona w XIII w. w prowincji Yamato. Co prawda źródła podają, że jej założycielem był Norihiro (1275-1278), ale też dodają, iż faktycznym „ojcem” tej szkoły był jego syn Norinaga (pierwszy tego imienia), którego działalność przypadła na początek XIV w. Zapoczątkował on „dynastię” kowali swego imienia (5 pokoleń), która trwała  do 1429 r. (Muromachi), kiedy to ostatni kaji tego imienia miał pracować w Eikyo (w prowincji Yamato). Zainteresowanych historią szkoły zachęcam do zajrzenia na http://www.sho-shin.com/yam6.htm.

Hada typu masame-itame lub masame-mokume w kombinacji opisanej wyżej jest tak charakterystyczna dla tej szkoły, że nazwano ją w piśmiennictwie Shikkake hada („The connoisseur's book of Japanese swords” - Kōkan Nagayama, str. 159).

Sprawdziłem pozostałe atrybuty szkoły: smukła sugata, charakterystyczna dla Yamato-den, przedłużone chu-kissakitorii-sori... Hamon – generalnie chyba suguha hotsure, ale z płytkim midare, a nawet gunome przy habaki! To by się zgadzało – są takie miecze Shikkake w zbiorach muzealnych. Podwyższona ość shinogi - no cóż, po kilku przeszlifowaniach tego kilkusetletniego miecza i sporej zmianie jego geometrii trudno to określić...
Z tą szkoła wogóle są kłopoty, albowiem kowale Yamato pracowali w większości na rzecz zbrojowni świątynnych i nie podpisywali swoich prac, a ich konserwatyzm (inni nazwaliby to pewnie szacunkiem dla tradycji) nie ułatwia nawet fachowcom sprawy datowania poszczególnych prac...

Zajrzałem do kolegi Jacka „Kiera” z prośbą o pomoc – ustalił, że miecz ma kształt charakterystyczny dla epoki Muromachi (1336 - 1573, u nas zwanej też Ashikaga) i był nieco skracany, stąd sygnatura znalazła się „na samym brzegu” nakago, drugi mekugi-ana jest ok. 3,5 cm niżej od pierwszego, a nowe habaki troszkę „zacina się” na trzpieniu niżej aktualnego ha-machi imune-machi (trzpień jest najgrubszy nieco poniżej tego miejsca). Kolor trzpienia zaskoczył Jacka – powinien być czarny, a jest - brązowy. Z drugiej strony – niewielkie plamki rdzy podhabaki są jak najbardziej... czarne! Czyżby jakiś barbarzyńca oczyścił trzpień chemicznie lub mechanicznie z patyny dziejów?

Na trzpieniu – dwa ideogramy: Nori i Naga. Nazwisko znane i wielkie nie tylko wśród mieczników (katana-kaji), lecz również wśród intelektualistów - np. Motoori Norinaga, 1730 – 1801 - jap. filolog, historyk, poeta, krytyk. Jeśli sygnatura jest nawet prawdziwa, to do którego z pięciu Norinaga należy? Do ostatniego, najmniej znanego, po którym nikt już schedy nie przejął? A może do tego najmniej cenionego?

A przecież do dziś wspomina się, że bohater japońskiej legendarnej epopei o 47 wiernych roninach Oishi Kuranosuke Yoshikatsu posiadał właśnie katanę Norinagi (2 shaku, 8 sun, czyli 85 cm! – patrz http://home.earthlink.net/~steinrl/ronin.htm). Ta historia stała się kanwą głośnej powieści amerykańskiego pisarza Stephena Huntera „47. samuraj” – odnaleziony w USA miecz przywódcy buntu wraca - z sensacyjnymi problemami - do ojczyzny...

Ostatecznie nie wiem, czy posiadany przeze mnie miecz jest oryginalnym dziełem Norinagi czy sprytnym „opakowaniem w jakość” produktu jakiegoś zdolnego, ale niezbyt uczciwego kajisprzed stuleciI prawdę mówiąc – nie jest to dla mnie najważniejsze. Bardziej cenię sobie fakt, że ten przedmiot przebył tysiące kilometrów, żeby spocząć na moim biurku i nie psują mi humoru kitae-ware, a nawet zmieniona kolejnymi szlifami geometria. Z kilku wyraźnych kiri-komi wiem, że zwężenie hamonu w obrębie monouchi to wynik zeszlifowania drobnychhakobore w strefie typowej dla zadawania ciosów (a więc i narażonej na bloki). Był w walce, nie pękł, wytrzymał – dzielny miecz! To mi wystarczy...











SŁOWNIK:
nihon-to – miecz japoński
nagasa – długość głowni mierzona od końca sztychu do habaki – zwykle mosiężnej, srebrnej lub miedzianej „mufki” przylegającej do tsuby – jelca tarczowego miecza
mumei – głownia nie podpisana
hada – charakterystyczny rysunek pokazujący metodę warstwowego skuwania materiału jaki zastosowano w danej głowni widoczny po polerowaniu
ji – część głowni miecza pomiędzy ostrzem (ha) a granią (ością) ostrza (shinogi)
masame – rodzaj hada wyglądający jak płaskie równoległe warstw;, przypomina równiutkie słoje drewna świerkowego
ko-mokume - rodzaj hada wyglądający jak drobne poziomice na mapie gór (gęste „węzełkowe” zamknięte warstwy)
itame - rodzaj hada przypominający słoje drewna sosnowego
sanmai – głownia skuwana z czterech części: twarda stal ostrza + miękki rdzeń + średnio twarda stal po bokach na płazach
shihozume – głownia skuwana z pięciu części: prócz takich, jak w sanmai jest na tylcu głowni (mune) dość twarda stal przydatna przy parowaniu ciosów
kaji lub katana-kaji – płatnerz (miecznik)
sugata – kształt głowni
chu-kissaki – sztych głowni średniej długości
torii-sori – największa krzywizna głowni umieszczona równo w połowie jej długości
hamon – linia hartu powstająca przy hartowaniu selektywnym (częściowym) głowni
suguha hotsure – rodzaj kształtu linii hartu – prosty, ale swobodny – nie „jak przy linijce”
midare - rodzaj kształtu linii hartu – łagodnie falista
gunome - rodzaj kształtu linii hartu – mocno falista
shinogimune (patrz wyżej!)
nakago – trzpień miecza (część wsuwana w rękojeść)
mekugi-ana – otwór na kołeczek (mekugi) blokujący głownię w rękojeści
ha-machi i mune-machi – charakterystyczne „progi” opierające się o górne ujście habaki od strony ostrza (ha) i tylca głowni (mune)
kitae-ware – delaminacje, niewielki rozwarstwienia głowni kutej warstwowo, pojawiające się po szlifowaniu w wyniku odsłonięcia drobnych wad kucia lub pojawienia się korozji
kiri-komi – drobne nacięcia na tylcu miecza (mune) w wyniku parowania ciosów innego miecza
monouchi – część głowni używana najczęściej przy zadawania ciosów mieczem japońskim; zwykle ok. 1/3 od sztychu
hakobore – szczerby ostrza (ha) powstałe w wyniku jego uderzenia o inny miecz

wtorek, 31 maja 2011

Obrazki z wystawy (w Toruniu)

27 maja w Toruniu, w pięknej Kamienicy Pod Gwiazdą odbył się wernisaż wystawy "Tajemnice Samurajów". Publiczność dopisała i pojawiła się licznie, było wręcz tłoczno. Oprawę wystawy stanowią piękne wnętrza barokowej kamiennicy -prezentowane są tam miecze, zbroje, hełmy i tsuby, a także drzeworyty japońskie musha-e czyli wizerunki wojowników.

Szczególnie godna uwagi jest głownia włóczni tulejowej (fukuro yari) sygnowana Muramasa, z certyfikatem samego Kozona Honami. Ma bardzo ciekawą oprawę - futerał na kiseru czyli japońską fajkę; w komplecie jest nawet torebka na tytoń.

Polecam też wysokiej jakości miecze, jak np. niesygnowany o-suriage tachi z atrybucją "Rai Kunitoshi",

Warto obejrzeć wspaniałe, pełne refleksji drzeworyty Yoshitoshi'ego z serii Tsuki Hyakushi oraz niezwykle dynamiczne wizerunki samurajów Kuniyoshi'ego z serii Taiheiki Eiyuden. Zwracają też uwagę dwa utrzymane w ciemnoczerwonej kolorystyce tryptyki Kunisady III i Chikanobu, oba przedstawiające to samo zdarzenie - osobiste starcie Takedy Shingena z Uesugi Kenshinem podczas czwartej bitwy pod Kawanakajimą w 1561 roku (tym, którzy nie wiedzą kim był Takeda Shingen polecam film Kurosawy "Kagemusha", w Polsce dystrybuowany jako "Sobowtór").

Poniżej kilka zdjęć z wystawy. 













czwartek, 26 maja 2011

Wystawa w Toruniu

27 maja w Domu Pod Gwiazdą w Toruniu odbędzie się wernisaż wystawy "Tajemnice Samurajów" (niestety Dyrekcja Muzeum uparła się przy tym tytule). Wystawa potrwa do początu września.

Prezentowane będą głownie, tsuby, zbroje (katchu) i hełmy (kabuto), jak również drzeworyty (oczywiście przedstawiające samurajów czyli tzw. musha-e). Eksponaty pochodzą w większości z prywatnych kolekcji.

To już druga - po zeszłorocznej wystawie w Manggha w Karakowie - tego  typu ekspozycja zorganizowana przez Polską Sekcję Miecza Japońskiego przy Stowarzyszeniu Miłośników Dawnej Broni i Barwy. Tym razem jednak katalog pojawi się w sprzedaży wraz z wystawą.

Więcej przeczytacie tutaj...

Poniżej "sneak peek" z katalogu ;-)


niedziela, 15 maja 2011

Powtarzalność motywów na tsubach


Jak wiadomo motywy na tsubach lubią się powtarzać. Zdarza się, że motyw ulega z czasem uproszczeniu. Tak jest w przypadku dwóch prezentowanych tu tsub, wykonanych - jak sądzę - w odstępnie co najmniej stu lat.

Poniżej przedstawiam tsubę ko-Shoami (kolekcja Richarda Turnera), z późnego okresu Muromachi lub Momoyama. Piękny, bardzo delikatny ażur i wydłużona seppa-dai przywodzą na myśl tsuby Kyo, nie można więc wykluczyć, że to dzieło szkoły Kyo-Shoami.

Tsuba przedstawia chmury i pioruny, można więc powiedzieć, że jej motyw to  Raiden (Rai: grzmot i Den: piorun). Chmury są wykończone w wypukłym reliefie (maru-bori), a ich płynące, plastyczne kształty pięknie kontrastują z ostrością stylizowanych błyskawic (które tak przedstawione znajdziemy często w japońskich drzeworytach, np. u Kuniyoshiego). Być może motyw tsuby nawiązuje do shintoistycznego boga gromów - Raijin'a, choć przedstawiano go zwykle jako demona bijącego w bębny by rozpętać burzę.

Tsuba jest duża: 84mm x 85 mm, grubość 5mm (seppa dai) i 4mm (mimi).


Na kolejnym zdjęciu widzimy tsubę z tym samym motywem (jest wystawiana na www.japanesesword.de). Tsuba posiada certyfikat NBTHK - szacowni członkowie shinsy przypisali ją szkole Kyo-Sukashi. Jeśli ta atrybucja jest właściwa, to tsubę wykonano w okresie znacznie późniejszym niż Muromachi, albowiem w tym czasie tsuby Kyo były duże, a ich ażury bardzo delikatne i wyrafinowane. U Sasano znajdziecie sporo przepięknych przykładów.

Tsuba z certyfikatem jest niestety znacznie mniej finezyjna niż jej poprzedniczka. Sukashi jest wykonane co prawda według tego samego wzoru co w tsubie Ko-Shoami, ale ścianki ażuru są o wiele grubsze, co sprawia wrażenie pewnej "gruboskórności". Zniknął też relief chmur. Tsuba jest sporo mniejsza - 76 mm x 74 mm. Spłaszczony motyw chmur i pogrubione błyskawice wciśnięte w zmniejszoną w stosunku do oryginału powierzchnię, co sprawia, że w porównaniu z tsubą ko-Shoami jest wręcz toporna. Co ciekawe, tsubę ko-Shoami można było swego czasu nabyć taniej niż jej "naśladowniczkę".
.

Poniżej jeszcze dwa zdjęcia ko-Shoami.


Ten sam motyw w innej tsubie Shoami - również tutaj chmury są wykonane w technice reliefu maru-bori, ale błyskawice są szersze. W sumie ładna tsuba, w której wykorzystano ten sam motyw, choć inaczej. Błyskawice są jeszcze bardziej schematyczne, brzeg tsuby nie jest już zaokrąglony, a do tego dochodzi motyw lecących ptaków. Asymetria potęguje wrażenie dynamiki.


Skoro wspomnieliśmy Raijin'a, zamieszczam również jego wizerunek, który można obejrzeć w chramie Taiyuin-byo w Nikko, czyli mauzoleum trzeciego shoguna Tokugawa, Iemitsu.


Na dokładkę drzeworyt Kuniyoshi'ego: Burza i błyskawice nad Amanohashidate. Porównajcie z błyskawicami na tsubach.

Zdjęcia: tsuby (ko) Shoami: Richard Turner (www.kodogunosekai.com), tsuba Kyo-Sukashi: www.japanesesword.de, Raijin: Wikipedia, Kuniyoshi: Morikami Museum and Japanese Gardens

wtorek, 8 lutego 2011

Kagami i kagamishi

Jedną z kategorii irogane ko-tsuba (czyli "starych", tzn pochodzących sprzed okresu Edo tsub z metali kolorowych i ich stopów) są kagami-shi tsuba.

Kagami-shi czyli wytwórcy luster (kagami) produkowali również tsuby, odlewając je, podobnie jak swoje lustra, z brązu lub również np. ze stopów nierafinowanej miedzi (yamagane).

Tsuby te są relatywnie rzadkie, nawet Sasano Masayki w swojej książeczce na ich temat omawia zaledwie nieco ponad dwadzieścia egzemplarzy.

Poniżej zamieszczam kilka przykładów tsub kagami-shi oraz luster z brązu. Porównajcie proszę motywy i technikę wykonania. Jedna z tsuba kagami-shi jest po prostu lustrem, w którym wycięto otwory (nakago-ana i kozuka hitsu ana).

Z mojego (przyznaję, skromnego) doświadczenia wynika, że lustro (kagami) wydaje się być lżejsze niż tsuba kagami-shi podobnej wielkości. Stąd też zapewne wątpliwości zgłaszane przez niektórych badaczy i dotyczące pochodzenia tych tsub. Osądźcie sami.

Tsubom kagami-shi nie poświęcano dotychczas zbyt dużej uwagi - moim zdaniem niesłusznie. Są one niezwykle eleganckie, mimo (a może właśnie dzięki) swej skromności. Niektóre motywy zdobnicze stosowane przez kagami-shi zostały zaadaptowane przez takich mistrzów jak Hirata Hikozo, który swe tsuby z irogane często zdobił podobnym do zdobień kagami-shi motywem okina-yasuri. Być może łączenie tych dwóch szkół jest zbyt daleko posunięte, ale moim zdaniem, warto się przyjrzeć jak bardzo okina-yasuri przypominają koncentryczne kręgi na niektórych tsubach kagami-shi.

Oczywiście tsuby kagami-shi dają również asumt do dyskusji nad walorami praktycznymi odlewu w porównianiu z metalem kutym. Wydaje się, że w przypadku metali kolorowych i ich stopów dyskusja ta jest bezprzedmiotowa (patrz dzwony czy też działa z brązu).

Lustro - kagami (brąz, okres Muromachi)
Motyw zdobniczy - kwiaty wiśni (sakura)

Tsuba kagami-shi (z książeczki Sasano) 
Oba otwory funkcyjne późniejsze, zaślepione.
Motyw zdobniczy - por. kagami powyżej 
i tsuba poniżej

Tsuba kagami-shi, Muromachi.
Motyw zdobniczy: kamon klanu Hatakeyama i liście bambusa.
Kamon jest taki sam jak na tsubie powyżej,
wogóle ta tsuba wygląda prawie jak bliźniaczka
tsuby pokazanej przez Sasano.
Oba otwory funkcyjne późniejsze, jeden z nich 
wyścielony suaka i zaślepiony katashirome.


lustro (kagami) - brąz, okres Momoyama, 
motyw żółwia, żurawi i chryzantem.


Tsuba wykonana poprzez przeróbkę lustra (kagami). 
Motyw żółwia, pancerza żółwia i żurawi.
W seppa dai spiłowany grzebiet żółwia 
(por. kagami powyżej - na tej tsubie widać 
jeszcze łapy żółwia z boków nakago-ana) 

Rewers, jak przystało na byłe lustro, całkowicie gładki.


 To znowu tsuba z książeczki Sasano:
widać na niej koncentryczne kręgi, 
do których podobne są Okina-yasuri
Hirata Hikozo


Tsuba Ko-kagamishi, brąz, okres Nambokucho 
(NBTHK origami z atrybucją Ko-Kagamishi)
z kolekcji Henry Wilson'a
Otwór funkcyjny późniejszy. Obfite pozostałości kuro urushi.
Intrygujące są nawiercenia po bokach nakago-ana.
Wspaniały, wczesny egzemplarz tego typu tsub.

Awers i rewers tsuby Ko-Kagamishi
Widać, że nie jest to modyfikacja lustra, lecz prawdziwa
tsuba, zaprojektowana i odlana jako tsuba właśnie

Zdjęcia pochodzą z: 
Sasano Masayuki: "Kagamishi Tsuba" (Tokyo, 1980) www.tetsugendo.com, www.yamabushiantiques.com i www.kodogunosekai.com. Ostatnie dwa zdjęcia publikowane za uprzejmą zgodą Henry Wilson'a.



piątek, 14 stycznia 2011

Co to za kształt (kolejna zagadka)

Tym razem tsuba ko-kinko z sukashi przypominającym jako żywo uszy pewnej słynnej myszy ;-) O tsubie napiszę przy okazji, bo choć skromna, jest bardzo interesująca, ale tymczasem interesuje mnie jedynie zdobiący ją ażur, zintegrowany z otworem funkcyjnym.

Próbowałem znaleźć informacje na temat tego kształtu i jego znaczenia i mam dwie hipotezy, choć żadna z nich w pełni mnie nie zadowala:

SUHAMA - piaszczysta plaża (jest to MON)
HIRUTE - uchwyt do szuflad komody tansu

A co Wy myślicie?


środa, 12 stycznia 2011

Zagadka rozwiązana - Akasaka (Tadatoki)

No cóż, ten dziwny wzór to:

Chryzantemy (to było wiadome od początku), most, irysy (to ten dziwny kształt z trzema wypustkami na godz. 10:00) i krople rosy (to te dwie dziurki na tym kształcie).

Poniżej zdjęcie, które chyba wyjaśnia wszystko. Motyw irysów i mostu jest dosyć powszechny...

wtorek, 11 stycznia 2011

Recenzja: Dlaczego warto kupić tę książkę?

Niedawno kupiłem książke autorstwa Nobuo Nakahara: "Facts and Fundamentals of Japanese Swords: A Collector's Guide". Właśnie kończę jej drugie czytanie i wiem, że będę do niej wielokrotnie wracał. Mogę tę interesującą pozycję rekomendować wszystkim entuzjastom nihonto, niezależnie od stopnia ich zaawansowania.

Książka ta pod wieloma względami jest owocem  krytycznego nastawienia do ortodoksyjnych prawd dotyczących nihonto. Dlatego też bardzo mi się podoba - kontrowersyjne tezy zmuszają czytelnika do samodzielnego myślenia, a nie tylko bezkrytycznego cytowania autorytetów.

Niektóre z twierdzeń Nakahary mogę potwierdzić z własnego, skromnego doświadczenia - i tak np. często instynktownie czułem, że dany miecz jest doskonałej jakości, mimo że był pod wieloma względami niepozorny (tymczasem miał wyrazistą, spójną na całej długości linię nioiguchi - patrz pkt. 3 poniżej)

Pozwoliłem sobie na króciutkie zestawienie głównych tez książki:

1. Głownie mumei są "podejrzane" - nawet kazu-uchi-mono były sygnowane. W przypadku głowni o-suriage można było zachować sygnaturę techniką orikaeshi mei lub gaku mei. Jeśli nie została zachowana, to zapewne dlatego, że nie była autorstwa pierwszorzędnego kowala, albo też, że mamy do czynienia z późniejszą głownią, która została wykonana tak by wyglądać na o-suriage (vide pkt 2).
2. Wiele głowni o-suriage w rzeczywistości jest ubu, wykonanymi tak by wyglądać na głownie o-suriage starych mistrzów (autor bardzo ciekawie i logicznie uzasadnia to twierdzenie)
3.  Doskonałość głowni manifestuje się nie we wzorze ani typie hada czy hamon. Liczy się jakość i spójność nioi-guchi, a efekty dodatkowe (tzw aktywność) nie mają większego znaczenia. Podobnie nieważne jest czy hada to mokume, itame, konuka, chirimen czy też muji. Tylko dobrze wykuta stal "przyjmie" wysokiej jakości hamon, niezależnie zresztą od jego typu.
4. Kiepski stan nakago często oznacza, że głownia była rozhartowana w pożarze a następnie wtórnie hartowana (saiha/yaki-otoshi)
5. furisode nakago to wynik adjustacji nakago w przypadku mocno zeszlifowanych tanto, które straciły hamachi.
6. uchi-zori (takenoko zori) nie jest oryginalnym kształtem głowni, ale wynikiem wysiłku togishi by utrzymać boshi (ta teza jest nb bardzo przekonywająca). Prosta górna sekcja starych o-suriage tachi też jest wynikiem wielokrotnego szlifowania.
7. nie ma Koto (zwłaszcza tych starszych) bez kizu. Brak kizu oznacza w większości przypadków jedynie to, że wady zostały umiejętnie ukryte przez togishi. Autor opisuje techniki kosmetyczne tuszujące wady i twierdzi nawet, że - paradoksalnie - gorszy technicznie togishi może nam oddać głownię w lepszym, bo bardziej autentycznym stanie, bez maskującej wady kosmetyki.
8. Mówienie, że nie akceptuje się hagire, podczas gdy daje się zwieść dorobionej przez togoshi linii hamon, tam gdzie linii hartowania już nie ma, jest nieporozumieniem.

Po lekturze tej książki być może inaczej spojrzycie na niejedną głownię. Serdecznie polecam jej lekturę.


Facts and Fundamentals of Japanese Swords: A Collector's Guide
Nobuo Nakahara, Paul Martin
192 stron
Kodansha International, 2010
Język: Angielski
ISBN-10: 4770031300
ISBN-13: 978-4770031303
na Amazon.com

Co to za motyw (Akasaka)

Ja mam na ten temat pewną teorię, ale może ktoś będzie chciał się wypowiedzieć? Wiadomo, że w tej tsubie widać chryzantemy, ale co jeszcze? W szczególności, co oznacza te dziwnie poszarpany element (położony na godz. 10:00? I co symbolizują obecne tam dwie dziurki? Ponadto, czym jest ta poprzeczna, skośnie ułożona belka?

Same zagadki... Ja już mam swą teorię, ale jestem ciekaw co Wy powiecie?


poniedziałek, 10 stycznia 2011

Yari jako tanto - Shimosaka Kazunori

Ciekawe sasaho-yari, oprawione jako tanto. Sygnatura: Shimosaka Kazunori (wszelkie informacje na jego temat będą mile widziane, bo sama szkoła jest dosyć znana).

Nie będe omawiał tego yari w detalu, sporo widać na zdjęciach, wspomnę tylko, że jest to głownia dobrze wykonana - nioiguchi wyraźny i jasny; hamon ma atrakcje typu nijuba i hotsure, a boshi wykazuje hakikake.

Na rynku jest sporo yari z masowej produkcji okresu Sengoku, ale ten egzemplarz znacznie przewyższa je jakością. Widać, że nie pochodzi z produkcji masowej (zresztą ta skończyła się gdy nastał pokój okresu Edo) i że jest to dzieło niezłego kowala.

Miłą cechą tej głowni jest to, że bo-hi jest wypełnione pięknie wykonaną, czerwoną laką. Rzadko się to spotyka, z reguły togishi woli wygładzić hi igłą, ponieważ robota w lace wymaga włączenia się dodatkowego specjalisty.

Podoba mi się oprawienie tego yari jako tanto - co ciekawe, shirasaya zachowuje krzywiznę, tak jak w przypadku prawdziwego tanto, mimo że głownia jest oczywiście prosta.

Niewielkie wymiary (nagasa 15,5 cm, nakago 9,5 cm) sprawiają, że to yari/tanto znakomicie nadaje się na kaiken.