poniedziałek, 9 listopada 2009

Polacy nie gęsi... czyli ciekawa polska książka o tsubach


Niedawno wyjąłem ze swej biblioteczki książkę, której dawno nie czytałem. W zasadzie od razu przyznam się, że nie czytałem jej aż do dzisiaj (za to z dużym zainteresowanie oglądałem zdjęcia). Ta książka to "Jelce mieczy japońskich z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie" autorstwa Katarzyny Maleszko, kustosza kolekcji Dalekiego Wschodu Muzeum Narodowego w Warszawie i Krzysztofa Polaka, historyka sztuki, znawcy nihonto, pasjonata, który jest inicjatorem i siłą napędową organizowanej obecnie wystawy nihonto w Manggha w Krakowie (planowana na 2 kwartał 2010).

Książka może być nieco trudna do zdobycia, ale naprawdę warto się o nia postarać. To jedna z niewielu pozycji o hihonto i kodogu wydanych w języku polskim. Przedstawia w formie katalogu 117 tsub w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. Siłą rzeczy kolekcja Muzeum jest dosyć eklektyczna, ale trudno z tego robić zarzut, szczególnie, że prezentowanych jest sporo istotnych szkół (o atrybucjach można oczywiście zawzięcie dyskutować). Wielkim atutem książki są zdjęcia - każda tsuba jest prezentowana jest na dwóch stronach - na jednej prezentowany jest awers, na drugiej powiększone fragmenty awersu. Zdjęcia są wysokiej jakości, aż chciałoby się, żeby książka miała wielkość albumu, lecz niestety jest tylko formatu 23 x 6 cm.

Oprócz znakomitych zdjęć znajdziemy również sporo pożytecznych informacji - od ilustracji wszystkich bodajże kształtów tsub (wraz z ich japońskimi nazwami i historią rozwoju), poprzez ciekawie opracowaną typologię tsuby, aż po omówienie symboliki dekoracji występujących na tsubach. Przyjęta przez autorów typologia może wzbudzać kontrowersje, albowiem dzieli ona tsuby na trzy podstawowe grupy - tsuby sukashi, szkoły "prymitywne" (do których, o dziwo, autorzy zaliczają tsuby namban) i tsuby dekoracyjne. Podział ten może stanowić w każdym razie interesujący materiał do dyskusji wśród polskich (i nie tylko) miłośników tsuby. Niezależnie jednak od nieortodoksyjnej typologii, część informacyjna książki jest w swej typowej dla katalogu zwięzłości bardzo dobrze opracowana i stanowi cenne źródło wiedzy o tsubie, jedno z niewielu w języku polskim. 

Na marginesie zauważę, że na zdjęciach widać, że tsuby w Muzeum Narodowym w Warszawie są raczej zadbane, choć niestety część z nich ma lekki nalot rdzy. Pracownikom Muzeum Narodowego w Warszawie należą się słowa pochwały za to, że nie próbowali tsub niefachowo czyścić, co niestety zdarzało się w innych muzeach.

Ta książka-katalog to świetna pozycja zarówno dla początkującego kolekcjonera, jak i dla bardziej zaawansowanego miłośnika tsub. Serdecznie polecam jej lekturę. Cieszę się także, że ta książka-katalog będzie miała swoistą kontynuację w postaci katalogu wystawy w Manggha, gdzie znajdzie się zbiór 200 tsub z różnych polskich kolekcji.



Jelce mieczy japońskich z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie
Katarzyna Maleszko, Krzysztof Polak
Muzeum Narodowe w Warszawie
299 stron, twarda okładka
Warszawa 2005, ISBN: 83-7100-278-5

10 komentarzy:

  1. Moze warto jeszcze wspomniec o ks. Henryka Sochy pt. "Elementy broni samurajskiej Tsuba" czytalem ja jakis czas temu i z tego co pamietam to jest ona podzielona na 2 dzialy, w pierwszym sa opisane krotko szkoly a w drogim zdjecia tsub (jak dobrze pamietam to z polskich kolekcji).
    norinaga

    OdpowiedzUsuń
  2. Należy wspomnieć o wystawie " Miecz i Kimono " ,
    która to miała miejsce w 2003 roku w Gdańsku.
    Katalog z wystawy zawiera między innymi zdjęcia 18 tsub z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie i Krakowie .Kilka publikowanych tu tsub z kolekcji Henryka Grohmana znajduje się w wydanym później katalogu "Jelce mieczy japońskich".
    Myślę ,że katalog wart jest nabycia choćby z uwagi na nieliczne rodzime publikacje tego typu a zapowiadana wystawa w Muzeum Manggha w Krakowie zapewne ucieszy entuzjastów i miłośników nihonto w kraju.
    Yogoro

    OdpowiedzUsuń
  3. norinaga, o tej książce H. Sochy kilka lat temu Graf pisał, że jest tam dużo falsyfikatów, pomylone szkoły itd.

    Ostatnio spotkałem tę publikację na jednej z zagranicznych stron prezentujących literaturę między innymi z tego tematu. Była to jedyna polska publikacja, pomimo obecności na polskim rynku tego pięknego katalogu, o którym pisze autor bloga i który ja również posiadam.

    cmyx

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoją drogą ciekawe które tsuby z książki H. Sochy miał na myśli Graf? W celach poznawczych warto by to wiedzieć.
    wtl

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka Pana Sochy jest dosyć słaba pod względem jakości tekstów, a jeszcze słabsza pod względem edytorskim. O atrybucjach tsub nie chciałbym przesądzać, to szalenie trudna materia i byłbym arogancki twierdząc, że jestem s w stanie zrobić to lepiej (niektóre atrybucje mogą mi się najwyżej wydawać nietrafne).

    Zdecydowanie lepszą pozycją jest książka Pani Maleszki i Pana Polaka - teksty w niej umieszczone są opracowane bardzo fachowo - ich dobór jest także bardzo starannie przemyślany. Widać w tym rygor ludzi przywykłych do prowadzenia badań i pracy naukowej.

    Tym niemniej niezaprzeczalną wartością książki Pana Sochy jest to, że pokazuje ona 100 tsub z polskich kolekcji. Bardzo mało jest tego rodzaju pozycji w języku polskim, zatem każda zasługuje na uznanie, nawet jeśli zgodnie z zasadą "na bezrybiu i rak ryba". W każdym razie już utęsknieniem czekam na katalog wystawy w Manggha :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chodziło mi zupełnie o co innego.
    Jeśli Graf pisał że jest DUŻO falsyfikatów, to pewnie miał do tego jakieś podstawy. A warto by znać szczegóły dla własnej nauki. Niestety nieznam Grafa więc się nie dopytam.
    I pozostaniemy bez wiedzy.
    wtl

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli pisałem że jest dużo falsyfikatów, to przepraszam, popełniłem błąd choć tego co pamiętam zauważyłem tak ze 2-3. Książki nie mam więc nie podam obecnie strony, ale oglądałem ją u znajomego i wpadły mi w oko owe wątpliwe egzemplarze.

    (swoją drogą w poważnej publikacji 2-3 falsyfikaty to dużo w mojej ocenie)

    OdpowiedzUsuń
  8. W mojej też. Nie powinno być żadnego.
    O ile pamiętam to w obu książkach jest sporo znaków zapytania. I dobrze.
    Z kolekcją Muzeum Narodowego jest łatwiej, bo książka przedstawia (chyba?) całą kolekcję, taką jaka ona jest.
    W książce Henryka Sochy można było po prostu zrezygnować z egzemplarzy wątpliwych. Tak mi się wydaje.
    wtl

    OdpowiedzUsuń
  9. Napisałem "dużo" bo tak to odebrałem, to nie był dosłowny cytat. Grafie przepraszać nie ma za co, widać moje jedno słowo wywołało niepotrzebne zamieszanie. Dla mnie taka ilość to również dużo.

    Pozdrawiam.

    cmyx

    OdpowiedzUsuń
  10. pisze jeszcze odnośnie ksiażki Pana Sochy "tsuba" szczerze mówiac nie znalazłem tam tsuby która wydałaby mi sie falsyfikaem. rozmawiałem o tym Panem Polakiem i usalilismy ze to co wyglada na fotce jako "nadlewy" lub slady po odlewaniu są poprostu woskiem , któym tsuby były zabezpieczone. podobnie było z tsubą nr 88 którą nabyłem od Pana Sochy. Pan Krzysztof po obejrzeniu fotek orzekł wprost : odlew, ale po dokładnym usunięciu nadmiaru wosku (który szczególnie w ażurachwyglądał jak pozostałości po odlewaniu) okazało sie ze to jak najbardziej oryginalna tsuba.

    OdpowiedzUsuń