Zdjęcie zrobił Krzysztof (wybacz Krzysztofie, że w tym przypadku będę piratem i naruszę nieco Twe prawa autorskie, ale publikuję tu tylko fragment zdjęcia, więc może się nie pogniewasz?)
Krzysztof użył skanera zamiast aparatu fotograficznego - jak sam twierdzi nawet Tsuruta-san na swojej stronie publikuje skany mieczy, które ma w ofercie, a nie ich zdjęcia. Nie wiem jak Krzysztof to zrobił (magia?), ale na tym skanie naprawdę dobrze widać hada, a w hamon sunagashi, nie i skupiska ara nie (halo! to ważny punkt do kantei ;-) Jeszcze tylko troche magii zwanej foto-edycją i będziemy mieli kapitalne zdjęcia nihonto, takie jakich w Polsce jeszcze nigdy nie robiono...
Wydaje mi się zatem, że katalog będzie pierwszą pozycją wydaną w Polsce, w której na zdjęciach mieczy japońskich będzie widać to co potrzeba. Dotychczas było z tym bardzo marnie.
skanowanie ostrzy faktycznie jest spektakularne pod wzglendem efektow ktore widac na ostrzu jest tanie i latwe jednak ma kilka wad. w moim odczuciu przerysowuje efekty i pokazuj takie ktorych prawie nigdy nie dostrzeze sie golym okiem. oczywiscie skaner przeklauje minimalnie ksztalt ostrza bo nie ma glebi ostrosci, ale to mala wada. nie ma sie wplywu na tlo bez obrobki cyfrowej a osobiscie jestem przeciwny w przypadku mieczy ingerencji w zdjecia, to jest jak by dokument i powinien zostan naturalny i neutralny na ile to mozliwe. no i problem z wielkoscia tanto do skanera zmiesci sie, gozej z katana, a sklejanie skanow to wlasnie owa ingerencja o ktorej pisalem.
OdpowiedzUsuńosobiscie preferuje jednak zdjecia. sa o wiele bardziej skmplikowane i pracochlonne a sprzet bez porownania drozszy ale ma sie pelna kontrole nad tym co i jak bedzie widac.
pozdrawiam
Bartosz Ulatowski
Pozwolę sobie nie zgodzić sie z przedmówcą w kwestii sklejania skanów. O ile nie modyfikujemy obrazu, np. podrasowując kontrastem, czy jasnością, lub zwłaszcza - wycinając "niewygodne" fragmenty, nie może być mowy o ingerencji w rzeczywistość... Pragnę też zwrócić uwagę, że powiększony obraz profesjonalnie sfotografowanej głowni również różni się od tego, co zwykle możemy na niej zobaczyć gołym okiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomek Grzela