Ciekawa sprawa, wypalona w ogniu tsuba, Ko-Shoami sukashi. Jak wiadomo, wysoka temperatura zostawia twardy i kruchy nalot o niezbyt ładnej, jasnej barwie. Oczywiście oryginalna patyna jest bezpowrotnie stracona. Zatem przystępujemy do renowacji - nalot ogniowy jest fachowo i ostrożnie usuwany.
Tsuba wygląda po takim zabiegu dosyć mizernie, jest szara, ale za to otwierają się ciekawe perspektywy do zbadania sposobu jej wykonania i samej konstrukcji. Wyraźnie widać ślady po dłucie, którym wykonywano ażur (sukashi). Co ciekawe, ślady są tak wyraźne, że ta tsuba, opisana zresztą u Sasano, wydaje się raczej nie pochodzić z okresu Muromachi. Chociaż, kto wie? W każdm razie widać, że została wykuta z jednego "placka" żelaza złożonego jeden, jedyny raz (to ta cienka linia po wewnętrznej stronie mimi).
przepis na tradycyjna japonska patyne do tsub stalowych:
OdpowiedzUsuńodtłuszczona tsube zawieszamy na sznureczku pod okapem dachu, przed zawieszeniem smarujemy kilka razy jodyna i czekamy az wyschniie.
potem regularnie codziennie zwilzamy. czynnosc ta powtarzamy az powstanie rownomierny ciemno pomaranczowy nalot rdzy. gdy nalot jest calkowity zdejmujemy tsube.
przyrzadzamy roztwor z : olejek gozdzikowy, zywica z drzewa nie duza ilosc, mzna ja rozpuscic jesli jest zaschnieta w malej ilosci terpentyny. taki roztwor nakladamy na tsube za pomoca pedzelka z naturalnego wlosia. tsuba musi byc goraca tak by zaraz po nalozeniu roztwor parowal. powtarzamy te czynnosc az do uzyskania pozadanego koloru. pozwalamy tsubie ostygnac, myjemy pod woda delikatnie i na koncu lekko podgrzewamy, nakladajac na nia za pomoca szmatki cienka warstewke wosku pszczelego.
pozdrawiam
Bartosz Ulatowski