piątek, 14 maja 2010

Wystawa w Manngha - po wernisażu

Niedawno miałem okazję uczestniczyć w wernisażu wystawy "Piękno wykute w stali" w Krakowie. Wystawa została zorganizowana przez Polską Sekcję Miecza Japońskiego Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy oraz Muzeum Manggha.

Na wystawie zostało zgromadzonych, skatalogowanych, i wystawionych prawie 80 mieczy (w tym jeden klasy Juyo!) oraz 278 tsub. Nie muszę chyba mówić, że jest to największa wystawa nihonto jaka kiedykolwiek została zorganizowana w naszym kraju. Teraz kilka słów o tym jak wyglądał wernisaż i kilka zdjęć, które choć kiepskie, może zachęcą tych z Was, których na wernisażu nie było, do odwiedzenia wystawy. Jeśli nie ma cie ochoty czytać dalej, tylko skoczyć so zdjęć, to powiem tylko: naprawdę warto odwiedzić tę znakomitą wystawę.

Wracam do opisu. Pierwsza miła niespodzianka - na wernisaż przybyło ok. 200 osób, z czego wystawiający kolekcjonerzy stanowili niewielki odsetek (wystawiono miecze i tsuby z 15 kolekcji). W holu Muzeum Manggha na ekranie plazmowym wyświetlano film o mieczu japońskim - produkcję National Geographic). Po przemówieniach i poczęstunku goście zaczęli zwiedzać ekspozycję.

Tu druga, bardzo miła niespodzianka - poziom ekspozycji był naprawdę bardzo wysoki. Miecze umieszczono w gablotach, gdzie spoczywały na stojakach okrytych ciemnym suknem, tsuby umieszczono przeważnie w dużych płaskich gablotach wiszących na ścianach, na jasnym tle.

Miecze podzielono w klasyczny sposób - wg. okresu w którym je wykonano, a więc koto, shinto, shinshinto i gendaito. W niektórych gablotach umieszczono obok mieczy również japońskie drzeworyty przedstawiające samurajów, uczyniono to jednak w sposób tak dyskretny, że nie przesłoniły one właściwego przedmiotu wystawy. I tak np. w gablocie przedstawiającej naginatę oraz kilka naginata naoshi, można było podziwiać drzeworyt autorstwa Yoshitoshi'ego ("patrol w świetle księżyca" z serii "100 widoków księżyca"), na którym widać konnego samuraja z naginatą właśnie.

Wielką ozdobą były dwie kompletne zbroje samurajskie - jedna z łukiem yumi, druga z naginatą. Robiły świetne wrażenie.

Byłem niedawno w Victoria and Albert Museum oraz w British Museum i muszę powiedzieć, że abstrahując od tego, że w Manggha wystawiono o wiele więcej mieczy i tsub, to poziom ekspozycji był w każdym z tych muzeum bardzo podobny, czyli bardzo wysoki. Mamy prawdziwie europejską wystawę.

Zachęcam serdecznie do odwiedzenia tej wystawy. W trochę późniejszym terminie zostanie wydany katalog, który jest obecnie przygotowywany. Warto będzie sprawić sobie egzemplarz. Chwilowo do dyspozycji jest niewielka broszurka przygotowana przez Manggha, ale to oczywiście nie to samo, mimo że jest ładnie zrobiona i pokazuje niektóre eksponaty.

Informacje na temat wystawy znajdziecie na stronach Manghha

Mariusz



3 komentarze:

  1. Zgromadzenie w jednym miejscu tylu eksponatów robi wrażenie i co ważne prezentowane przedmioty do tuzinkowych nie należą.
    Przyjemnie było błądzić wśród gablot gdy wzrok podążał raz za mieczem , raz za elementami oprawy by za chwilę delektować się ogromną różnorodnością tsub.
    W ten sposób można by krążyć godzinami i za każdym razem zauważać coś innego .
    Prawdziwe oszołomienie .
    Wyruszając na wystawę zastanawiałem się ,czy będzie ona na tyle interesująca by zrekompensować trud wielogodzinnej podróży .
    Było warto , myślę ,że wystawa przyciągnie jak magnes po raz kolejny.
    Aby w pełni delektować się prezentowanymi
    eksponatami warto by mieć w ręku katalog wystawy oraz nieco lepsze oświetlenie samych głowni.
    Na taką wystawę trzeba pojechać , taka okazja może się długo nie powtórzyć
    (-:
    Mikołaj

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłem, podziwiałem i w pełni potwierdzam słowa przedmówców - naprawdę warto zobaczyć piękno zgromadzonych mieczy i tsub, wspaniale wyeksponowanych.
    Jako że do Krakowa mam blisko wybiorę się do Mangghi raz jeszcze do czego wszystkich zachęcam.
    Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda tylko, ze w muzeum na haslo katalog wlepiali broszurke i tyle bylo informacji na ten temat. Podobnie bylo z rozreklamowaniem samej wystawy - wielu miejscowych o niej nie slyszalo i dowiadywalo sie ode mnie. Ale to oczywiscie rola Centrum Manggha, a nie kolekcjonerow-dobrodziei, ktorzy uraczyli nasze oczy tymi cudenkami.

    OdpowiedzUsuń