wtorek, 9 lutego 2010

"Samuraje" Śpiewakowskiego - dlaczego tytuły książek bywają tak mylące?

Każdy chyba krytyk uwielbia wystawiać negatywne recenzje - świetnie uchwycili to twórcy filmu "Ratatouille" wkładając w usta kostycznego  Antona Ego następujące słowa: "Pod wieloma względami praca krytyka jest łatwa. Bardzo mało ryzykujemy, zatem bez obaw wywyższamy się nad tych, którzy poddają swą twórczośćnaszemu osądowi. Najchętniej krytykujemy, bo przecież negatywne recenzje pisze się łatwo i przyjemnie, a publiczność uwielbia je czytać"*

Z wyboru cytatu możecie już wywnioskować, że moja recenzja książki Aleksandra Śpiewakowskiego nie będzie zbyt entuzjastyczna. Pocieszam się jednak tym, że ani autorowi ani wydawcy książki nie zrobię większej szkody... Po pierwsze mój blog nie jest przeznaczony dla tzw. "masowej" publiki (tzn prawie nikt go nie czyta, hahaha!), a po drugie książka nie jest powszechnie dostępna w handlu (jako że jej ostatnia edycja pochodzi z 2007 roku jest ona pewnie traktowana jako "staroć").

Moje wydanie jest jeszcze starsze - 1989 rok, i pewnie nabyłem ją dawno temu, ale przyznam, że mimo, iż książkę tę miałem od lat, nawet o tym nie wiedziałem. Gorzej nawet, bo gdy zarekomendował mi ją Pan Andrzej, którego znam od lat i który wprowadził mnie w świat tsuby, kupiłem ją natychmiast na Allegro, zatem w efekcie mam dwa egzemplarze. Pocieszam się jednak tym, że w komplecie z "Samurajami" kupiłem bardzo, mym zdaniem, wartościową książkę Ivana Morris'a "Świat Księcia Promienistego" (książce tej poświęcę osobny post). Ponadto chciałbym książkę tę przekazać dalej - kto z czytelników bloga jako pierwszy wyrazi chęć otrzymania tej książki, temu ją z przyjemnością wyślę w prezencie. OK, w ten sposób osłodziłem sobie gorycz niepotrzebnego wydatku ;-)

Dlaczego właściwie nie jestem tą książką zachwycony? W końcu jest ona, jak słusznie zauważył recenzent mojego wydania "istną kopalnią wiadomości" o samurajach? Zasadniczo nie powinienem mieć powodów do krytyki - książka wyczerpująco, choć może nieco sucho mówi o ideologii i samurajów, wychowaniu, szkoleniu, wyposażeniu, nie pomijając tak istotnego - z punktu widzenia radzieckiego pisarza - związku samurajskiej ideologii z japońskim militaryzmem XIX i XX wieku. Obrzędowi seppuku poświęcił autor sporo miejsca, jest to zatem gratka dla miłośników tego  krwawego aspektu samurajskiej kultury.

Jak już wspomniałem, styl książki jest suchy, ale nie to najbardziej przeszkadza w lekturze. Książka jest praktycznie pozbawiona kontekstu historycznego, a pierwszy rozdział rozpoczyna się od zdawkowo opisanego "zjednoczenia Japonii w początkach XVII wieku".  Oczywiście objętość dzieła narzucała granice doborowi tematów, ale to nie usprawiedliwia autora, który opisuje samurajów już jako stan okrzepły i statyczny, kompletnie ignorując jego genezę i kilkusetletni rozwój. Gdyby nie mądre i zwięzłe posłowie autorstwa Sławomira Szulca, można by prawie odnieść wrażenie, że bushi pojawili się jak deus ex machina w okresie sengoku, po to by trwać w bezruchu okresu rządów Tokugawa do czasu zmiecenia ich jako stanu przez rewolucję Meiji. Oczywiście można założyć, że czytelnik tego rodzaju książki ma już pewną wiedzę na temat samurajów, ale jeśli czerpał ją jedyne ze skądinąd doskonałych filmów Kobayashiego i Kurosawy, to istnieje ryzyko, że stereotyp samuraja tkwiący w jego głowie ulegnie utrwaleniu. Książka Śpiewakowskiego mówi bowiem o epoce, w której stan samurajski był już w pełni ukształtowany, i w której skodyfikowana została jego ideologia, a epoka ta to jedynie fragment ponad tysiącletniej historii samurajów.

Próżno w tej książce szukać genezy stanu samurajów, informacji o tym jak doszło do przejęcia władzy przez samurajskie elity i jak władzę tę stracili cesarze. Nie znajdziecie tam również praktycznie żadnych interesujących postaci, opisów ich dziejów czy dokonań, a to czyni tę książkę nieco nudnawą. Nawet takim wyrazistym bohaterom samurajskich epopei jak Minamoto no Yoshitsune czy Taira no Kiyomori (ten ostatni był zresztą nie wojownikiem lecz politykiem) nie poświęcono ani trochę miejsca. Ideologia samurajów jest traktowana przez autora z pogardą marksisty - z jego książki wyłania się człowiek-maszyna, pozbawiony uczuć, fanatyczny, w gruncie rzeczy płytki. Do buddyzmu autor odnosi się dosyć nieżyczliwie, w sposób nieco spłycony (buddyzm jako narzędzie wielkich feudałów), konfucjanizm też nie zyskuje sympatii za swą rolę w wychowaniu bushi.

Jak widać, nie jestem tą książką szczególnie zachwycony. Być może winę ponosi niewłaściwy tytuł polskiego wydania, sugerujący dzieło obszerne, które opisuje pewne zjawisko od jego początku aż do jego końca, w określonym kontekście historyczno-ekonomicznym. Być może byłoby lepiej gdyby polski wydawca zatytułował książkę np. "Ideologia, trening i broń stanu samurajskiego w okresie rządów Tokugawa"...

Komu polecam tę książkę (bo przecież nie twierdzę, że jest ona pozbawiona wartości)?  Przede wszystkim tym, którzy chcą w detalu poznać ceremonię seppuku. Książka Śpiewakowskiego to fantastyczne źródło informacji o tym najbardziej krwawym japońskim rytuale. Co ciekawe, w przypadku seppuku autor zadbał o opis genezy zjawiska, not bene bardzo ciekawy.

Książka nie kosztuje zbyt wiele, więc w sumie warto dołożyć ją do naszej biblioteczki, ale jeśli wybierać między Śpiewakowskim a Turbulle'em, bez wahania poleciłbym tego drugiego.





Aleksander Śpiewakowski
"Samuraje"
Przełożyła Krystyna Okazaki
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1989
ISBN 83-06-01867-2
stron: 156

* w oryginale: "In many ways, the work of a critic is easy. We risk very little, yet enjoy a position over those who offer up their work and their selves to our judgment. We thrive on negative criticism, which is fun to write and to read."

3 komentarze:

  1. Komentarz nie jest zbyt entuzjastyczny, ale chciałbym udowodnić, że ktoś jednak czyta Pana blog więc zgłaszam chęć otrzymania książki. Muszę się zastanowić nad rewanżem ... na razie nic nie przychodzi mi do głowy.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgłosił się Pan jak drugi chętny, ale wobec tego że odstęp czasowy byłn niewielki chętnie wyślę mój pierwszy egzemplarz :-) Sam książkę dokładnie przeczytałem, niech służy dalej. Będzie mi przyjemnie wiedzieć, że dzięki mojej recenzji kolejne dwie osoby przeczytają to niezłe w końcu dzieło :-) Proszę o adres na priv :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mariuszu.

    Żeby opisać całość o Samurajach to jak za pewne wiesz Sam, potrzebne by było dzieło o 20 krotnie większej objętość. Śpiewakowski zajął się tylko kilkoma aspektami stanu samurajskiego jego zdaniem najbardziej ciekawych i w okresie stabilizacji państwa feudalnego. czyli za czasu Tokugawów. Jeśli chodzi o przemianę samuraja z super wojownika "bandyty" tak to trzeba powiedzieć za czasów Tairów, do oddanego wasala za czasów Minamoto to są inne książki które to opisują. Trzeba tutaj zaznaczyć że panujący zachowywali się wtedy odwrotnie to znaczy: Tairowie walczyli wedle zasad i zostali pokonani przez Minamoto którzy zasady ówczesnej walki mieli gdzieś. Lecz od wasali wymagali ślepego posłuszeństwa itd. itd.
    Śpiewakowski fakt genezę pominął parę rzeczy opisał bardzo zdawkowo, a nad paroma się dość mocno pochylił.
    Skupił się on nad rzeczami mało gdzie indziej publikowanymi jak, wychowanie i wyszkolenie bojowe.
    W dość pełny sposób opisał rynsztunek i odzież.
    I na koniec trzeba pamiętać o tym że ta książka ma tylko 115 stron i jest formatu mniejsza niż jak zeszyt.
    Na pewno ona nie wyczerpuję pełnego zagadnienia jakim jest Hasło SAMURAJ ale osobiście uważam ją za ważną pozycję w każdej bibliotece o tematyce samurajskiej.

    P.S
    Moim skromnym zdaniem laika książka Śpiewakowskiego jest na wysokim poziomie, w przedziwności do książki Miecz Samurajski przetłumaczonej przez pana Marka Mydel.
    Dla mnie to istna papka i całkowita ignorancja tematu.

    Z pozdrowieniami
    Jacek K

    OdpowiedzUsuń