piątek, 16 października 2009

Pielęgnacja żelaznej tsuby. Cz. 2


W pierwszej części skończyliśmy na mrożonce i antrykocie... pora wyjaśnić skąd te kulinaria. Nic prostszego - jeśli odkryliśmy czerwoną rdzę, pierwszym etapem jej usuwania jest jej rozluźnienie, a to najłatwiej osiągnąć poddając tsubę działaniu niskiej temperatury. Przedtem jednak warto kupić kawałek wołowiny z piękną kością goleniową, dobrze wygotować i oczyścić kość, a następnie połupać ją na na różnej wielkości kawałki. 


Aby rozluźnić czerwoną rdzę zanurzamy tsubę w wodzie i zamrażamy ją w zamrażarce, potem odmrażamy. Powtarzamy ten zabieg 3-4 razy, a następnie suszymy tsubę i przystępujemy do mechanicznego usuwania rdzy. W tym celu dobieramy różne kawałki kości i powoli, bardzo gruntownie (jednakże niekoniecznie mocno) obrabiamy kością poszczególne obszary dotknięte rdzą. Kość nie zetrze wartościowej patyny, usunie natomiast czerwoną rdzę. Ważne jest aby pracować nad tsubą cierpliwie i systematycznie - do jej oczyszczenia potrzebnych będzie wiele sesji. Do usunięcia rdzy z wżerów potrzebne będą małe, ostre kawałeczki kości i bendyktyńska cierpliwość. Oczyszczenie tsuby może zająć tygodnie, a nawet miesiące. Pamiętajmy aby w procesie czyszczenia nie pominąć krawędzi tsuby.

Po zakończeniu żmudnego procesu usuwania czerwonej rdzy tsuba niestety nie będzie jeszcze piękna i lśniąca szalchetną, starą patyną. Drobniutkie resztki czerwonej rdzy zawsze zostaną na powierzchni, tsuba będzie matowa i niezbyt ładna. Należy oprzeć się pokusie użycia oleju - olej co prawda nada tsubie lepszy kolor i błysk, ale to nie to samo co głęboki blask patyny. Ponato olej może tsubie w dłuższym terminie zaszkodzić, o czym piszę na samym końcu.

Teraz pora na to co, co znany kolekcjoner i koneser nihonto, R.B. Caldwell określił jako (w wolnym tłumaczeniu) "pieszczenie się" z tsubą. Bez obaw, nie ma tu podtekstów erotycznych, chodzi jedynie o to aby tsubę przy każdej możliwej okazji dotykać, obracać w dłoniach (uwaga, nigdy nie należy dotykać tsuby gołą dłonią - sól i kwasy na powierzchni skóry stymulować czerwoną rdzę) i pocierać czystą, bawełnianą szmatką. Caldwell do pocierania tsub używał nawet przymocowanego do blatu biurka kawałka dywanika, ale nie polecałbym tej metody ze względu na kurz i inne drobiny, które mogą kryć się w dywanie. 

Tak więc każdą wolną chwilę spędzamy na obracaniu tsuby w dłoniach (co jest bardzo relaksujące) i jej pocieraniu szmatką. Sasano optymistycznie zauważa, że dobre efekty pojawiają się już po kilku latach ;-) Oczywiście my, ludzie Zachodu wymyśliliśmy drogę na skróty. Może nie wygląda to strasznie profesjonalnie, ale recepta ta polega na tym aby tsube nosić przez kilka miesięcy w kieszeni (uwaga: bez innch przedmiotów, zwłaszcza komórki lub kluczyków do samochodu). Efekt jest ten sam jak pocieranie szmatką, a dodatkowo lekko wilgotny mikroklimat odzieży może sprzyjać tworzeniu się pożądanej czarnej rdzy czyli patyny. Jest to nota bene recepta spójna z uwagą Sasano o wystawianiu tsuby na zewnątrz (o ile nie pada deszcz) - przyznam jednak, że ze względu na obecne zanieczyszcznie atmosfery polecałbym raczej kieszeń.

Uwagi końcowe: wszystko co napisałem odnosi się do tsub żelaznych! W żadnym wypadku nie należy traktować w taki sposób tsub z metalów kolorowych, gdyż skutkiem będzie ich zniszczenie.

Jedna kwestia pozostaje wszakże otwarta - co robić z żelazną tsubą, która ma aplikacje z metali miękkich (zogan)... Oczywiste jest, że noszenie takiej tsuby w kieszeni lub pocieranie jej szmatką zetrze patynę z tych aplikacji. Mosiądz czy miedź nabiorą blasku, a przecież wyglądałyby szlachetniej ze swą starą patyną. 

Moja opinia na ten temat jest następująca - przy zachowaniu bezwzględnej ostrożności w pracy z kością (aplikacje są niekiedy bardzo delikatne i łatwo je naruszyć), warto jednak usunąć czerwoną rdzę i wydobyć patynę z żelaznej płytki tsuby, nawet jeśli kosztem tej operacji będą błyszczące i wyglądające jak nowe aplikacje. Pocieszam się, że aplikacje te z czasem też spatynowieją - wystarczy tsubę potrzymać kilka miesięcy poza mikroklimatem pudełka z paulowni (na marginesie: warto tsuby przechowywać w pudełkach z drewna paulowni - drewno wchłania wilgoć, a wewnątrz pudełka panuje suchy mikroklimat)

Jestem Wam winien jeszcze jedno wyjaśnienie - dlaczego należy unikać smarowania tsuby olejami. Otóż olej, mimo że teoretycznie chroni tsubę przed rdzą , w dłuższej perspektywie (kilku czy kilkunastu lat) sam może stanowić problem - Sasano pisze, że olej po pewnymczasie ulega oksydacji i pod jego powierzchnią mogą zachodzić procesy korozji. Nazywa nawet to zjawisko "rdzą olejową". Nie sposób lekceważyć takiego autorytetu jak Sasano, dlatego też sam unikam stosowania olejów czy też wosku. Być może jednak uwaga ta dotyczyła olejów roślinnych i mineralnych, nie wiadomo natomiast jak sprawa ma się w przypadku olejów syntetycznych... Chętnie wysłucham tu Waszych opinii, może wśród czytelników tego bloga znajdą się chemicy?

W następnym poście opowiem o moich doświadczeniach z usuwaniem czerwonej rdzy z kilku żelaznych tsub oraz o pewnej tsubie, która znajduje się obecnie w fazie czyszczenia kością. Oczywiście opublikuję jej zdjęcia - zdziwicie się, jak ładnie wyglądała na stronie dealera, a jak dużo rdzy miała pod swą lekko natłuszczoną powierzchnia. Sama tsuba jest zresztą bardzo gustowna i ciekawa... Mam nadzieję, że zaostrzyłem Wasz apetyt? Zatem do usłyszenia :-)



2 komentarze:

  1. w przypadku tsub stalowych z aplikacjami z shakudo lub shibuischi sposob jest następujący:
    robimy wszystko to co bylo opisane powyzej i nie przejmujemy sie ze z wstawek zetrzemy patyne. gdy glowna patyna jest gotowa, bierzemy pedzelek z wlosia konskiego pyl z wegla drzewnego i dokladnie oczyszczamy tylko elementy z metali kolorowych. nastepnie bierzemy rokusho borax i wode destylowana mieszamy w proporcji 100grokusho 50g borax i 100gwody. gootujemy az powstanie pasta. nastepnienakladamy owa paste na wyczysczone fragmenty uwazajac by byla tylko na nich. i po kilku tygodniach lub miesiacach wroci naturalna patyna. Ten sposob jest klasycznym sposobem patynowania tsub stalowych z elementami z innych metali.

    Co do uzywania woskow i olejow do patyn to nie jest moj wymysl a po prostu tradycyjna receptura, ktora zarowno czytalem jak i widzialem w uzyciu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za receptę na patynowanie aplikacji z metali kolorowych :-)

    Co do olejów i wosków - sam ich nie używam, idąc za radą Sasano, natomiast nie wątpię, że mogły być używane w tradycyjnych recepturach na patynę, podobnie jak były używane określone chemikalia. Odradzam jedynie ich stosowanie przez amatorów (do których sam się zaliczam), ponieważ szalenie łatwo jest uszkodzić wiekową patynę.

    OdpowiedzUsuń